Muszę teraz dobrać się do tylnych rurek hamulcowych. Od strony kabiny się nie da, bo jest tam gródź. Od strony bagażnika za to jest zbiornik paliwa. Wszystko już otapicerowane...



Opukałem zbiornik paliwa, żeby sprawdzić ile tam jest benzyny. Niby jest około 1/4, ale z rurki paliwowej nic nie leci. Odkręciłem sztywny przewód paliwowy od zbiornika paliwa. Dość ostrożnie, żeby szybko zakręcić, jakby się zaczęło lać. Ale nie zaczęło. Ciekawe...



Od strony bagażnika, gdzie dostęp jest przez klapkę, którą widzieliście na początku opowieści o Saabie, czyli dość niedużą, odchyliłem tapicerkę i zerwałem wygłuszenie. Strasznie się klei, już go szczerze nie lubię.



Odkręciłem ile się dało mocowania pasów zbiornika, ale potem już nie szło. Przeciąłem śruby.



Zdjąłem spinki łączące zbiornik z rurkami prowadzącymi od wlewu. Rurki sparciałe...



Od góry widać otwór z czujnikiem poziomu paliwa. Po lewej widać oczko na końcu przewodu - zbiornik był zmasowany z karoserią. Fajne. Konektorki czujnika odłączyłem.



Następnie z dużym trudem oderwałem zbiornik z jego miejsca i zacząłem tarmosić w kierunku na zewnątrz. To się okazało dość trudne, bo otwór bagażnika okazał się mniejszy niż zbiornik... Przy okazji nieco chlapnąłem paliwem w stronę kabiny. Na szczęście nie na tapicerkę. To trochę ostudziło mój zapał, więc położyłem zbiornik na boku i wykombinowałem jak by zlać z niego paliwo. A chyba raczej "paliwo", bo widać na zdjęciu co z niego wylałem.



Bagażnik wygląda jak po wybuchu, zbiornika już nie ma w środku. Pomysł na wyjęcie go z auta miałem jeden - wyjęcie tylnej szyby...I już nawet kombinowałem, czy naprawdę jej nie wyjąć. Zbiornik okazał się większy od otworu bagażnika o dwa centymetry. I tu jest plus nadwozia z laminatu - udało mi się je rozciągnąć :). Zbiornik, ledwo, bo ledwo, ale wyszedł.



Tak wygląda zbiornik luzem. Ta strona przylega do grodzi za oparciami foteli.



Odkręciłem śruby mocujące mechanizm pływaka/czujnika poziomu paliwa.



O ja cierpię niedolę. Wydaje się wam, że to miało szansę działać?



W zbiorniku zostało jeszcze trochę tego czegoś, co jest wspomnieniem po paliwie. Postawiłem to wyżej i wydziabałem śrubokrętem dziurę w osadzie na dnie - przez otwór, którym normalnie paliwo ma płynąć do silnika. Dzięki temu zleję resztki płynu prawie do końca.



Udało mi się włożyć obiektyw do środka. Tak, to jest wnętrze zbiornika paliwa... Coś z tym będzie trzeba zrobić.



Rura wlewowa też skorodowana...



Ale na koniec dostałem się do rurek hamulcowych z tyłu. Po lewej widać te dwie nowe, które dorobiłem poprzednio, nad nimi stare, rozdzielające się na obie strony auta. Po prawej jest rurka paliwowa i dwie linki hamulca ręcznego. Te okrągłe otwory u góry zdjęcia są w grodzi między kabiną a bagażnikiem.