W czasie, gdy ja zajmowałem się osprzętem, silnik był w szlifierni, gdzie zostało zrobione co trzeba. Ogarnięte zostały głowice, szlifowany był wał korbowy, honowane były cylindry, planowane były płaszczyzny bloku, osiowany wał korbowy i kilka jeszcze innych rzeczy. Nawet koło zamachowe i docisk sprzęgła były przeszlifowane, żeby były jak nowe.



Zaczynam zatem przygotowania do składania silnika. W tym przypadku jest o tyle prosto, że nie będzie w nim żadnych modyfikacji - silnik zostaje w 100% zgodny ze specyfikacją fabryczną. Zaczynam od mycia części, które są już gotowe - wału korbowego i stóp wału.



Doczyściłem też tłoki, łącznie z rowkami na pierścienie. Teraz je myję już na gotowo. To te same tłoki, które wyjąłem, wymiana nie była konieczna.



Zajmijmy się teraz blokiem. Miejsca na panewki są dość świeże, bo były wyrównywane, żeby były właściwego rozmiaru i w jednej osi. Bloku na razie nie ma co myć, trzeba go jeszcze trochę ogarnąć.



Tu widać, że płaszczyzny bloku pod głowicami były planowane. Dzięki temu mam pewność, że połączenie głowic z blokiem będzie szczelne. Gowice oczywiście też były planowane.



Boki bloku jednak jeszcze nie wyglądają tak dobrze. Są na nich resztki oryginalnej farby, trochę korozji...



Z drugiej strony podobnie.



Blok został oczyszczony z tego wszystkiego, do gołego żeliwa.



Następnie i blok, i głowice zostały porządnie domyte i na zewnątrz i w środku. Te całe błoto na dnie myjki to właśnie to, co zostało wypłukane ze środka.



Na koniec jeszcze z przestrzeni na wałek korbowy wyciągnąłem taki okruch żeliwa. Wystawał ze ścianki. Prawdopodobnie piaskowa forma w odlewni miała dziurkę i się odlało takie coś.



W efekcie mam wstępnie czysty blok i głowice. Teraz trafią do kolejnej myjki, na kolejne mycie i odtłuszczanie przed malowaniem.



W międzyczasie wróciły ze szkiełkowania części aluminiowe. Zabezpieczyłem je do malowania.



I pomalowałem podkładem.



Blok, po odtłuszczeniu i zabezpieczeniu, też został pomalowany podkładem.



Następnie wszystko pomalowane zostało lakierem.



Tu już widok po wyschnięciu, zaczynam zdzierać zabezpieczenia.



Równolegle przygotowuję też pozostałe części. Na przykład dźwigienki zaworowe.



Rozłożyłem je na części pierwsze. Po weryfikacji okazuje się, że są w znakomitym stanie i można ich spokojnie używać dalej.



Umyłem je zatem, razem z resztą części tego silnika.



Po domyciu wyglądają zdecydowanie lepiej.



I zmontowane.



Resztę części po umyciu schowałem do skrzynki, gdzie będą czekać na swoją kolej montażu.