Póki co silnik sobie spokojnie czeka na wyciągnięcie samochodu z przechowalni i pomalowanie podwozia. Ja natomiast wziąłem się za gaźnik. Jest to oryginalny gaźnik od tego silnika, Solex 38/38 EEIT.



Ciekawe jak to po polsku nazwać. Tłumik? Amortyzator? W każdym razie dynks do przepustnic.



Jedna z plastikowych osłonek na górze gaźnika. Zawsze mają połamane zaczepy. Ta nie miała, ale Nebel pałał wielką ciekawością co jest pod nią :)



Na początek jakoś zawsze rozkręcam mechanizm ssania.



Następnie jego membrankę.





Następnie coś, co się ładnie nazywa "anti-stall diaphragm".



Następne do rozkręcania - pompka przyśpieszacza, "power valve" i filterek paliwa. Tyle się naczytałem dokumentacji po angielsku, że mam problemy z polskimi nazwami :/



Rozkręcone.



Dźwignia pompki przyśpieszacza nie dawała mi spokoju, że taka brzydka, więc rozłożyłem to jeszcze bardziej.



Kolej na pokrywę gaźnika i klapki ssania.



Ważne, żeby pamiętać o tych malutkich uszczelkach/podkładkach ośki klapek ssania.



Następnie dysze, pływak itd.



Wyjęty pływak i zaworek iglicowy.



A to jest właśnie powód, dla którego upierałem się, żeby rozkręcić i zregenerować ten gaźnik. Ciekawe czy by silnik na tym odpalił i jak długo pochodził? :) Widać, że trochę to auto stało.



Dysze paliwowe i przyśpieszacza.



Dysze biegu jałowego.



Przepustnice niby czyste, ale śruby zapyziałe.



Rozłożyłem cały mechanizm przepustnic.



Następnie spędziłem ponad godzinę na zaplataniu części w drucik miedziany, przygotowując je do ocynkowania.