W tak zwanym międzyczasie silnik odwiedził szlifiernię, gdzie wał został przeszlifowany na nadwymiarowe panewki korbowodowe (był nominalny, ale Nebel podczas rozkręcania niechcący, ku wielkiemu swemu zażenowaniu, porysował dwie gładzie).



Blok był dokładnie pomierzony, planowany na płaszczyznach pod głowicami oraz poddany honowaniu. Akurat na honowanie trafiłem osobiście :)









Potem mycie w zmywarce.



I wracamy do ostatnich wydarzeń - Nebel wpadł i wymył porządnie głowice, najpierw je czyszcząc druciakiem do gołego metalu z rdzy. Potem zakamarki zostały delikatnie potraktowane kwasem fosforowym, żeby już żadna rdza się nie ostała. Następnie mycie wodą, żeby kwas zmyć i dokładne suszenie opalarką :)



Wszystkie kanały olejowe i prowadnice zaworowe zostały porządnie wymyte.



Również wszystkie części składowe muszą być czyste. Ja tym razem byłem bardzo zadowolony, że to nie ja musiałem to myć :)



Głowice były planowane, zawory szlifowane, a gniazda zaworowe frezowane, żeby wszystko działało i pasowało do siebie jak należy.



I składanie.



Zawory już na miejscach.



Korzystając z resztek po moich dzieciakach głowice zostały zasłonięte do malowania.





I pomalowane sprayem wysokotemperaturowym.