Korzystając z ładnej pogody (-10oC na dworzu, ok +2oC w garażu) zabrałem się za przygotowania do oddania silnika do szlifierni.
W ciągu ostatniego tygodnia przedyskutowaliśmy z Rafałem dostępne opcje. Po dostarczeniu przez niego używanych tłoków w bardzo ładnym stanie (żeby zastąpiły te rzeźbione) były to:
a - drugi blok od 1.9 i szlif na tłoki od 2.0
b - blok zostaje i nowe nadwymiarowe tłoki
c - blok zostaje i tłoki z USA (pasują od 265cid V8 chevroleta)
d - tłoki zostają, blok zostaje, tulejowany pod te tłoki.
Po przemyśleniach wszystko podsumowaliśmy następująco:
a - nie mamy bloku od 1.9, a kto ma ten kisi dla siebie, bo to najtańsza opcja. Odpada.
b - trochę drogie są nadwymiarowe tłoki, ale opcja najlepsza, choć nie najtańsza. Odpada
c - opcja najtańsza zakładając, że z tych 8 tłoków sprzedadzą się 4 nadplanowe. Poza tym korby też wtedy wymagają lekkiej modyfikacji. Minusem jest czas oczekiwania na przesyłkę. Odpada.
d - opcja nie najtańsza, ale optymalna. Idziemy w tą stronę.
Ponieważ Rafał na razie chce przygotować dół silnika, ale z czasem pobawić się z głowicą, żeby uzyskać więcej mocy, to musiałem sprawdzić co trzeba zrobić, żeby dół został już na stałe. W tym celu trzeba jeszcze raz wszystko poskładać do testów...
Przy okazji znalazłem coś co mnie zawsze wkurza/bawi. Uwielbiam składanie silników na taką ilość silikonu, żeby potem znajdować go wszędzie. Tu widać strzęp w kanale olejowym doprowadzającym olej do panewki głównej wału korbowego (a co za tym idzie i do jednej korbowej). Ciekawe jak długo to mogło jeździć?


Założyłem tylko trzy stopki wału - dwie obok pierwszego cylindra, który będę sprawdzał i ostatnią (żeby nadmiernie nie obciążać wału). Reszty nie potrzeba. Panewki oczywiście nasmarowane olejem.



Tłoki, które przywiózł Rafał są bardzo ładne. Pierścienie i tak do wywalenia, więc nawet mnie specjalnie nie zasmuciło, że jeden pękł. Do testów i tak wkładam tłok bez pierścieni.



Niestety pierwszy tłok nie nadawał się do włożenia - zauważyłem ślady obróconej panewki... Czyli tłoki może i zostaną, ale korbę (korby?) trzeba wymienić na dobrą. I tak do wyważania trzeba to rozebrać, a drugi komplet leży, więc tragedii nie ma.



Tłok już na miejscu, przykręcony, oczywiście wszystko nasmarowane olejem. Teraz trzeba poskładać cały rozrząd...



Rozrząd złożony, ustawiony, głowica założona, luzy zaworowe do testów zlikwidowane (zawsze wolę ostrożniej pomierzyć). Zaraz powiem o co chodzi z mierzeniem.



Głowica ma założony tylko wałek rozrządu i komplet mechanizmu zaworowego ale tylko dla pierwszego tłoka. Do tego zamiast właściwych sprężyn zaworowych zakładam jakieś wątłe, żeby się za bardzo przy tym nie namęczyć, a akurat to nie jest teraz ważne.



I tu całe sedno pomiaru - plastelina, którą zakosiłem dzieciakom :) Oczywiście obiecałem, że im kupię nową. Dzięki temu widzę gdzie co może być zmienione i o ile. Niestety planować głowicy dużo się nie da, bo ma płaską powierzchnię nad większą częścią tłoka. Z zaworami też nie jest łatwo - zawór wydechowy to jeszcze ma odrobinę miejsca, ale ssący idealnie pasuje do wycięć w tłoku i nic większego nie da się ot tak włożyć. Zrozumiałem po co były rzeźbione te wycięcia na zawory w starych tłokach.







Tu dobrze widać, że większy zawór wymaga frezowania podcięć w tłoku, bo inaczej będzie uderzał w denko tłoka.



Po przetestowaniu wszystkiego (wkładałem też zawory ssące od 5.7 V8 bo akurat miałem pod ręką - są OGROMNE w porównaniu do tych obecnych i wciąż się mieszczą) znowu całość rozłożyłem i zabrałem się za czyszczenie bloku. Stwierdziłem, że pomaluję go przed obróbką, bo jakoś logistycznie mi inaczej nie pasuje - wolę nakurzyć blok przed myciem w szlifierni, żeby potem samemu nie musieć tego czyścić. Zacząłem od płaszczyzny miski olejowej.



Następnie (bardzo delikatnie!) wyczyściłem resztki starej uszczelki głowicy z bloku. Śmiałem się, że tak twardziele planują powierzchnię bloku :)



Blok przed...



I 90 minut później. Najpierw druciak na szlifierce, potem Dremel z małym frezem w zakamarkach.



Druga strona przed... (zwróć uwagę, że dziurę po czujniku ciśnienia oleju prowadzącą do kanału olejowego zatkałem zapasowym korkiem miski olejowej, żeby nie nawalić syfów do środka)



I kolejne 90 minut później.



Potem blok porządnie odtłuściłem i zawinąłem w strecza. Ponieważ u mnie w garażu jest ok. 2-4oC a malować moją ulubioną farbą można od 10oC, to zabrałem blok do domu i postawiłem koło grzejnika, żeby się nagrzał do tych 10oC. Następnie zabrałem blok do mamy (u mnie nie ma gdzie pomalować, żeby nie śmierdziało w całym domu, a u mamy jest mało używany zakątek domu, gdzie jest 15oC :) )



Potem pomalowałem blok podkładem.