Podczas prac przy słupku widoczne było, że trzeba będzie zdjąć podszybie, bo pod nim też są dziury. Z tych dziur woda kapała pasażerowi na nogi... A nie dałoby się ich zaspawać bez zdjęcia podszybia, bo nie ma tam jak dojść. Zdjęcie podszybia będzie też dobrą okazją do porządnego zabezpieczenia antykorozyjnego całej tej przestrzeni, która jest zamknięta między blachami.
Tomek zaczął od wyjęcia szyby. O tyle prostego, że uszczelka już była krucha i nie było sensu jej oszczędzać, bo pękała przy każdej próbie podważenia jej. Kilka szybkich cięć i szyba wyjęta. Teraz tylko trzeba odwiercić zgrzewy. Nie było to ani szybkie, ani łatwe :)



Oczywiście nie dało się wszędzie dojść z wiertarką, więc Tomek zdjął przeszkadzające mu drobiazgi, takie jak drzwi i błotnik. To kiedyś był chyba samochód?



Widać, że po lewej stronie słupek A też ma trochę korozji... Ale to na później. Dobrze widać fabryczne łączenie podszybia ze słupkiem dachowym, to te fabryczne zalanie metalem - mosiądzem? Właśnie w tym miejscu będzie podszybie oddzielone od słupka.



O właśnie.



Kawał czasu później... zgrzewy stawiały spory opór.



Ale w końcu się poddały. Nie jest źle, dziury tylko tam, gdzie kapała woda z uszczelki szyby.



Podszybie od spodu lekko rude, tylko miejscami trzeba będzie wstawić nową blachę.



Lewa strona. To też trzeba będzie zrobić przed założeniem podszybia.



Póki co, wracamy do prawej strony. Nie wygląda to dobrze, co?



Tomek oczyścił to miejsce i dopiero widać co się uda uratować, a co trzeba wyciąć i wstawić nowe. Tu są jeszcze dwie warstwy blachy, więc tą wierzchnią trzeba zdjąć, żeby się dobrać do dolnej. Zanim Tomek zdjął podszybie myśleliśmy, że da się pójść na łatwiznę i obydwie warstwy załatać jednym kawałkiem blachy, ale teraz widzimy, że jednak się tak nie da. Trzeba zrobić porządnie... :)



Narysowaliśmy wspólnie koncepcję cięcia i Tomek znowu zaczął wiercić i ciąć. Cięcie o tyle jest tu żmudne, że szlifierką kątową się nie podejdzie i trzeba się bawić Dremelkiem.



Po wycięciu. Będzie jeszcze zdjęta ta warstwa po lewej stronie, no i naprawiona ta najgłębsza warstwa blachy. Wszystko po kolei.



Znowu wiercenie zgrzewów. Nie mam pojęcia jak Tomek ma do tego tyle cierpliwości :)



Słupek dachowy już odsłonięty. To co obok niego to próchno i nie ma co tego ratować, trzeba dać nowy element.



I znowu cięcie Dremelem.



Tomek przestał ciąć dopiero jak taką dziurę zrobił :) W tym momencie nadeszła chwila konsternacji - czy da się to jeszcze kiedyś poskładać w całość?



Na początek odbudowy Tomek pomalował to wszystko Cortaninem, żeby związać rdzę. Teraz zacznie kombinować jak tu zrobić nowe blachy.



Początek łaty standardowy - kartonik...



A potem płaski arkusz blachy.



Tu natomiast do gry wchodzą czary jakie Tomek odprawia nad blachą. Ja nie wiem jak on to robi, ale z płaskiej blachy robi tak dobrze pasujące łatki. Tu początek formowania, poczekajcie na efekt końcowy...



No właśnie. Szczęka opada. Ciekawe co będzie jak kupi sobie trochę narzędzi.
Teraz już przerwa, ale następnym razem malowanie tego, spawanie i może następna warstwa.