Arek odebrał już samochód od lakiernika. Przywiózł go od razu do mnie, żebyśmy włożyli silnik. Zdjęliśmy maskę. W komorze silnika bardzo ładnie polakierowane, nie ma niedomalowanych miejsc. Za to pusto :). Jest tylko zawieszenie, zresztą nie do końca dokręcone nawet.



Zawieszenie Arek nieco odnowił. Dokręciliśmy co tam się dało.



Nieco wcześniej Arek przywoził mi kilka rzeczy o odnowienia, m.in. pompę hamulcową, którą zregenerowałem.



Tak wyglądała gotowa.



Robiłem też serwo i jego mocowanie. Teraz Arek to wszystko przywiózł, więc jak on przykręcał zawieszenie, to ja przykręcałem serwo z pompą.



W środku założyłem cały mechanizm pedałów gazu, sprzęgła i hamulca. Od strony komory silnika jest to przykręcone dwiema śrubami z gumowymi podkładkami. Oryginalne gumki już dawno przestały isnieć, więc dociąłem nowe.



Przykręcone.



Założyłlem też rurki hamulcowe. Sporo pracy wymaga to, żeby je poprostować na tyle, żeby były równo obok siebie.



Następnie wygrzebałem z kąta garażu gotowy od dawna silnik ze skrzynią. Arek zdmuchnął z niego kurz i mogliśmy go włożyć do komory.



Przykręciłem też odrestaurowaną osłonę na kolektor wydechowy.



Założyłem alternator. Do wkładania silnika wygodniej jest go nie zakładać.



Wrócę na chwilkę do pompy paliwa. Tak wyglądała po zdjęciu z silnika.



Chciałem ją odrestaurować, ale po otwarciu i zajrzeniu do środka widzę, że chyba nie ma sensu...



Dlatego Arek przywiózł inną.



Pompę paliwa przykręciłem na miejsce.



Założyłem też linkę sprzęgła, i gazu; przygotowałem podstawkę pod gaźnik. Widać też, że pokrywy zaworów są już na miejscu. Trochę to trwało, bo były w reklamacji po malowaniu proszkowym.



Na tym etapie nalałem olej do silnika (na szczęście wcześniej sprawdziłem korek oleju w misce olejowej, dzięki czemu odkryłem, że jeszcze go tam nie było) i pokręciłem pompą oleju. Okazało się, że w jednym miejscu coś kapie. Rurka do wskaźnika ciśnienia oleju. Tym zajął się Arek, mi jakoś nie szło naprawienie tego.



Tak wyglądały pokrywy zaworów po zdjęciu z silnika. Mimo moich długich wywodów na temat oryginalności auta i zachowania go dla następnych pokoleń, Arek nie chciał mieć przyklejonej dorobionej naklejki z oznaczeniem pojemności tak, jak ją znaleźliśmy :).



Przykleiłem ją nieco równiej.



Założyłem też już aparat zapłonowy, kable, przewody cieczy chłodzącej, rurki paliwowe, gaźnik... Arek poskładał cały wydech, założyliśmy chłodnicę. Tyle na jeden dzień wystarczy.