Zaczynam wyciągać silnik. Na początek chłodnica, żeby nie przeszkadzała. Poza tym pewnie i tak ją oddam do przeglądu. Tymczasem płyn chłodniczy... wygląda jakby był pomalowany razem z karoserią na biało?!?



Po wyjęciu chłodnicy wcale nie ma tak dużo miejsca z przodu silnika. Chwilę kombinowałem jak do tego podejść - czy wyciągać najpierw silnik, potem skrzynię, czy wszystko razem. Nie ma za dużo miejsca na obie opcje. W końcu podjąłem decyzję, że wyciągam zestaw.



Wyjąłem alternator. Jest to Magneti Marelli w stanie sugerującym natychmiastową potrzebę zajrzenia do środka.



Do wyciągania silnika zdejmę gaźniki, żeby nic im się nie stało. Muszę odczepić linkę ssania. Swoją drogą, jest nieźle zmęczona - pogięta, połamany i połatany izolacją pancerz...



Odpiąłem rurkę paliwową idącą do gaźników i kolejna niespodzianka - nie obcięty króciec na rurkę mniejszej średnicy. W końcu po co? Może dzięki temu mniej pali :).



Po dobraniu się w trudno dostępne miejsca odkręciłem wszystkie nakrętki i zdjąłem gaźniki.



Momentalnie z tej strony silnika zrobiło się sporo miejsca.



Wszedłem do kanału. Muszę odkręcić wydech i wał napędowy. Wydech podwieszony jest przy skrzyni biegów, ale na ciekawym, dwuczęściowym wieszaku. Wieszak ma dwie tuleje gumowe, które już nie są gumowe, a mają konsystencję żelka.



Przyszedłem tu odkręcić wał napędowy od mostu. Mostu na razie będę udawał, że nie widzę. Spód auta za to zaskakująco zdrowy.



U samej góry zdjęcia widać kawałek podpory wału, którą trzeba odkręcić. Pośrodku jest wspornik, który tylko spina dwie strony tunelu i prawdopodobnie jest też zabezpieczeniem w razie uszkodzenia gumowego precla przy skrzyni.



Mam też do odkręcenia łapę skrzyni.



Odkręciłem też wydech od wieszaka. Zostaje jeszcze linka prędkościomierza i śruby łączące wał napędowy ze skrzynią poprzez ten gumowy precel.



Odkręciłem też wszystkie śruby łączące skrzynię z silnikiem od dołu. Dzwon skrzyni trochę zaolejony, ale później się okazało, że to może być aczej brudny płyn z wysprzęglika. Widać też na zdjęciu wysprzęglik (po prawej) i rurkę gumową idącą do belki zawieszenia. Tam łączy się ze sztywną rurką, która idzie do pompki sprzęgła. Pompka sprzęgła jest zresztą nowa, bo Sebastian już zaczął walkę z samochodem sam. Okazuje się, że pompka sprzęgła jest identyczna jak w ciągniku Lamborghini. Swag!
Aha, łącznik układu kierowniczego widoczny tutaj, równoległy do belki zawieszenia jest dość wysoko. Prawdopodobnie będzie trochę przeszkadzał przy wyciąganiu skrzyni razem z silnikiem.



Przy okazji odkręciłem plecionkę masy. Ale łatwo ją przegapić, bo ma kamuflaż ze starego oleju i brudu.



Wyciągnąłem wał napędowy. Ale zaraz, czy przy podporze majaczy coś czerwonego?



Tak! Nasi tu byli! No bo co innego można zrobić, jak guma podpory nie pasuje do łożyska???



Kombinowałem jak tu zdjąć maskę, ale śrubki zawiasów są po prostu nie do wyjęcia, tak są ciasno przy błotnikach. Próbowałem otworzyć maskę bardziej niż normalnie, ale przeszkadzało podszybie. Ale nagle podszybie się poruszyło... Ono się zdejmuje! (Nic nie napiszę o pomalowanym na biało mechanizmie wycieraczek razem z silniczkiem i przewodami, nic!)



Przy zdejmowaniu podszybia trochę się skaleczyłem. Ok, już wiem dlaczego - podszybie było "naprawione".



Zostały jeszcze jakieś detale, typu przewody rozrusznika, czy podciśnienie do serwa hamulcowego, ale potem mogłem już unieść silnik. Ma wygodne ucho przykręcone pod dwiema śrubami głowicy. Skrzynia oczywiście zaczepiła się o poprzeczkę układu kierowniczego i nie chciała wyjść.



Dlatego musiałem odkręcić "idler arm" (nie znam polskiej nazwy, przepraszam) od karoserii - widać to na zdjęciu (po lewej, nad belką zawieszenia). Tu też nic nie napiszę o białych przewodach hamulcowych, białej przekłądni kierowniczej i sporej części instalacji elektrycznej. Nic!



O właśnie to odkręciłem. Dzięki temu układ kierowniczy mogłem nieco obniżyć i wyjąć skrzynię. Wspominałem już, jak tu biało?