W zasadzie skończyły mi się części, które mogę przykręcać jak silnik wciąż wisi na stojaku montażowym, więc postanowiłem go przerzucić na inny stojak - ten, którego używam też do testowego uruchamiania silników poza samochodem. Trzeba tylko dorobić mocowania do small blocka :). Podniosłem silnik do góry...i oczywiście wpadł mi do głowy kolejny głupi pomysł, jak zobaczyłem silnik i Matrę tak obok siebie. Nieważne, zrobimy takiego swapa kiedy indziej :).



Silnik postawiłem na stole nad docelowym stojakiem i zacząłem wymyślać mocowania. Przód to po prostu kawałek stali przykręcony do trzech otworów w bloku, gdzie normalnie przychodzą poduszki. Na ramie oparty bez przykręcania - jest tak ciężki, że nigdzie nie ucieknie :).



Z tyłu zostawiłem miejsce na te pionowe profile do przykręcania innych silników. Oczywiście silnik jest poziomo lewo-prawo, a przód tył odpowiednio pochylony, żeby górna płaszczyzna gaźnika była poziomo.



Przymierzyłem koło zamachowe, żeby nie zrobić stojaka niemożliwego do przykręcenia. Wydaje się, że taki profil powinien się tu zmieścić.



Przykręciłem koło już na stałe. Profile podciąłem u dołu i zrobiłem otwory do przykręcenia ich do bloku. Po prawej widać jeszcze rozrusznik - musi na niego być wycięcie w profilu. Widać tu też pomiędzy otworami na śruby kołek ustalający - na niego też będzie otwór w obu profilach.



A tu już mocowanie przykręcone i wyspawane.



Mogę więc dalej przykręcać różne rzeczy. Przymierzam mocowania pompy wspomagania i alternatora, ale różnie pasują i mają niewłaściwe śruby, więc po prostu będą przewijać się na zdjęciach. Suby ostatecznie dokupię poprawne. Póki co mam części do przykręcenia koła pasowego wału i pompę paliwa.



Pompy długo nie mogłem przykręcić, bo mi wsiąkła ta blaszka, ale wiedziałem, że ją mam i w końcu znalazłem. Poza blokiem to chyba jedyna część użyta z oryginalnego silnika.



I koło i pompa przykręcone.



Koła pasowe do pompy wody mam dwa - na jeden i na dwa paski. Nie wiem jeszcze, które z nich trzeba będzie użyć. Na jeden pasek pasuje, te na dwa paski ma inny rozstaw śrub mocujących.



Niedługo potem mam wywiercony i nagwintowany drugi zestaw otwórów na flanszy pompy wody.



Przykręciłem zatem i koło. Na tym etapie chyba już mam ogarnięte mocowanie alternatora, pompy wspomagania w sumie też, ale nijak nie pasuje do niej koło pasowe. Będzie zamawiane inne. W tle po lewej widać rosnącą stertę pustych pudełek po różnych częściach.



Z tyłu silnika, przy kolektorze dolotowym, jest miejce na czujnik ciśnienia oleju. Nie mieści się on przy kolektorze, więc potrzebny jest króciec, który go podniesie powyżej kolektora. Ten króciec niestety też się nie mieścił, więc podtoczyłem jego dolną część.



Potem chciałem założyć rurkę bagnetu oleju... i to eskalowało dość szybko. Blok silnika pochodzi z łodzi, a tam bagnet był zdaje się w misce oleju. Oryginalne miejsce na bagnet zaznaczyłem na zdjęciu poniżej - tyle, że tu jest zaślepione kołkiem. Żeby się do niego dostać, musiałem zdjąć miskę, co nie jest łatwe przy tak złożonym silniku. Ostatecznie postawiłem go w pionie i tak zdjąłem miskę. Zdjąłem też środkową podporę wału, zaraz zobaczysz dlaczego.



Najpierw wybiłem ten kołek zaślepiający otwór na rurkę bagnetu.



Rurka bagnetu jest jednak o jakieś 2mm większej średnicy niż był kołek, więc musiałem rozwiercić blok. I dlatego musiałem zdjąć podporę wału - żeby podejść tu z wiertarką.



Potem wbiłem na miejsce rurkę.



Sam bagnet jest sporo za długi. Przymierzyłem go przy pompie oleju i zaznaczę, gdzie trzeba go obciąć.



O tu trzeba go obciąć.



W końcu jednak wszystko pasuje i mogłem wreszcie przykręcić miskę oleju. Tylko potem muszę się tłumaczyć, dlaczego jest pozycja na rozliczeniu "montaż bagnetu oleju" i jakieś 2 czy 3 godziny robocze przy tej pozycji :).



Silnik zamknięty od dołu, mogę go znowu postawić normalnie.



Tym razem już na ziemi, bo zostały do założenia rzeczy głównie z góry. Przykręciłem świece zapłonowe. Po prawej widać przygotowane mocowania przewodów zapłonowych.



Przewody poukładałem w tych mocowaniach - bardzo schludnie to wygląda. Przewody są w wersji cut-to-fit, czyli zarobione tylko od strony świecy. Przy aparacie trzeba je dociąć na wymiar.



Po ich docięciu, do zaciśnięcia są końcówki. Najtrudniejsze z tego wszystkiego jest naciągnięcie tych gumowych osłonek na przewody.



Kolektory wydechowe na razie nie są potrzebne w silniku, bo montować go będę i tak bez nich, ale przydają się do ułożenia kabli, żeby wiedzieć gdzie je ominąć.



Posprawdzałem jeszcze drobiazgi takie jak tu - zaślepki otworów w głowicach albo kolektorze dolotowym, i dokupiłem odpowiednie zaślepki.



Są to rzeczy, których w ogóle nie widać, ale trochę tego jest.



Dobrałem też króćce do pompy paliwa i podłączyłem ją do gaźnika. Widać też przykręconą obudowę termostatu.



Potem wlałem olej do silnika, podłączyłem zegary i zacząłem kręcić rozrusznikiem. Wkrótce miałem już ciśnienie oleju, więc jset dobrze. Nie mogliśmy się też oprzeć, i z właścicielem odpaliliśmy silnik tu, na stojaku. Ależ to głośne :).